Mittwoch, 18. April 2012

Ephesos Museum

     Tak to jest jak się rozpieści kobietę. Po wszystkich cudownościach, jakie do tej pory widziałam, spodziewałam się po Muzeum Efezu zbliżonego poziomu doznań. A tu nic. 

     Muzeum Efezu gromadzi zbiory zebrane podczas wykopalisk austryjackich na Samotrace (1873, 1875) i w Efezie (z przerwami od 1895 do dziś), a przywiezione do Wiednia jeszcze przed pierwszą wojną światową. Obecnie muzeum ma siedzibę w Neue Burg, co nie do końca wyszło wystawie na dobre. Lapidarium (z nielicznymi wyjątkami trudno inaczej określić ten zbiór eksponatów) gubi się w pysznych pałacowych korytarzach i czasami nie wiadomo, o którą kolumnę się oprzeć, żeby nie wywołać alarmu. Gdyby podobne efekty wykorzystano w pomieszczeniach użytkowych, przyklasnęłabym z zachwytem. Przyszliśmy jednak do muzeum, aby oglądać wystawy, a nie żeby ich szukać.

     Pełno więc tu elementów architektonicznych: kapitele, potłuczone kolumny, kawałki fryzu, cała jedna ściana oktogonu. Poza tym rzeźby i płaskorzeźby z marmuru bez nosów i penisów lub części rzeźb, czyli nogi, ręce, głowy, stopy, bliżej niezydentyfikowane wycinki szat. Na eksponowanych miejscach stały dwa całe posągi. Pierwszy z brązu, przedstawiający atletę ze skrobaczką (skrobaczka się nie zachowała), drugi z marmuru ukazujący Artemidę Efeską. Od wizyty w Muzeum Pireusu poluję na greckie brązy, ale wiedeński atleta mnie nie zachwycił. Może to kwestia oświetlenia. Ciekawa za to była rekonstrukcja Efezu w formie makiety w skali 1:500. Zajmowała znaczącą część korytarza, można było na nią popatrzeć z ambony, dobrze opisana. Nieocenione źródło wiedzy geograficznej, w sytuacji gdy jeszcze nie zdecydowałam się na wyprawę do Efezu. 

     Nie mogę powiedzieć, że Ephesos Museum jest złe. Bo jest dobre. Można coś w nim zobaczyć i czegoś się w nim dowiedzieć. Zabrakło mi tylko iskry, wizji, rzeczy lub historii, która wzbudziłaby we mnie jakieś uczucia. Nawet będąc filologiem klasycznym, nie mogę oglądać na okrągło białych kamoli.


ps. Bzy i kasztany kwitną w Wiedniu na całego.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen