Montag, 14. Mai 2012

Belvedere III

     Dolny Belweder mieści w sobie w tej chwili wystawę pod tytułem "Gold". Jak większość tutejszych wystaw, sprawiła mi przyjemność nie tylko swoją zawartością, ale także spójnością, przemyślanym układem i wartością, że tak to ujmę, dydaktyczną. Wystawiono głównie współcześnych artystów i ku mojemu zaskoczeniu wielu z nich zainteresowało mnie.

     Wystawa składała się z kilku części, które miały nam pomóc w zrozumieniu jak, kiedy i dlaczego używa się złota w sztuce.  Zresztą, zobaczcie. Mieliśmy więc obok siebie ikony na złotym tle i pozłacane skórki od bananów. Złote kajdanki od Gucciego, złote ramy, samorodki złota, złota tarcza Apolla i złota drabina. Złoto na wszystkich planach. Organizatorzy wystawy postarali się też o wyjaśnienie jak się robi złotą folię, na czym polega pozłacanie i tworzenie złotych nici lub farb. Z artystów, których ponoć było tam stu dwudziestu pięciu, chciałam wspomnę tylko kilku, gdyż inaczej przerodziłoby się to w suche wyliczenia.

     Pierwszy ujął mnie Nedko Solakov. Tworzy specyficzne obrazy. Takie trochę surrealistyczne, trochę symbolistyczne, trochę nie wiadomo co. Ale przykuwają uwagę. Przynajmniej moją. Solakov najczęściej maluje jeden obiekt zawieszony gdzieś w bezprzestrzeni. Dziecko, niebieską piramidę, wstęgę Moebiusa. Umieszcza to w fantazyjnej ramie, która często stanowi jedność z obrazem, i uzupełnia szerokim opisem. Czasem jest to wyjaśnienie symbolu, czasem bajeczka, historyjka z życia lub kilka luźnych reflekcji. Niby nic specjalnego, ale wszystko razem współgra ze sobą w bardzo interesujący sposób. Wdzięczne i delikatne.

     Potem znalazłam Marca Quinna. Tym razem była to rzeźba. Czarny, opalizujący szkielet człowieka (chromowany brąz), z którego wyrastały złote orchidee, jabłka i winogrona. Tytuł "A beautiful continuation". Wymowa oczywista, wrażenia estetyczne i siła wyrazu wyjątkowe.

     Godfried Donkor, który pochodzi z Ghany, ujął mnie pseudo-kolażami (wygląda jak kolaż, ale nim tylko częściowo). Bardzo lubię ten rodzaj twórczości. Na wystawie znalazły się jego trzy prace "Slave to Champ", "A birth of Venus" i "Three Madonnas". Łączy w nich renesansowe kobiece ciała, miedziorytowe przedstawienia statków, zdjęcia atletów. Tak jak w "Trzech Madonnach" zestawienie różnych stylów tworzy napięcie, które pokazuje skomplikowaną sytuację kulturową miejsc takich jak Ghana.

     Ostatni, o którym napiszę, będzie Rudolf Bacher z przełomu dziewiętnastego i dwudziestego wieku. Raczej nie jest szeroko znany. Pokazano jego tryptyk ołtarzowy w stylu cerkiewnym. To znaczy złote tło, hieratyczne postaci, skodyfikowane gesty i sceny. Można się spodziewać uduchowionych twarzy i gładkich tkanin, ale tak nie było. Przy bliższych oględzinach okazuje się, że szaty są wymalowane z małych kropeczek, a twarze wyrażają głębokie emocje. Zaskoczenie przerodziło się w namysł...

     Wielką atrakcją wystawy "Gold" był też "Złoty Gabinet". Boazerię tego niewielkiego pomieszczenia w Unteres Belvedere niemal w całości pokryto złotą folią. A trzeba dodać, że boazerię wykonano z iście barokowym przepychem. Było więc mnóstwo esów-floresów, puttów, muszli i innych udziwnień. Gdzieniegdzie wymalowano na kolorowo różne kwiaty. Wisiały tam cztery potężne lustra wypolerowane na błysk. Gdy się stanęło na środku salki, widziało się nieskończone złote korytarze ze wszystkich stron. Do tego na ścianach wisiały półeczki, a na każdej z nich stała pięknie zdobiona biało lub niebiesko gruntowana chińska waza.

Keine Kommentare:

Kommentar veröffentlichen